Władcy kolonialni na Cejlonie i jego religijna zdrada

Sri Lanka przez kilka stuleci znajdowała się pod obcą dominacją; zwłaszcza kraj znajdował się pod administracją portugalską, holenderską i angielską, podczas których ludzie musieli znosić zdradę tej kolonialnej administracji. 

Każdemu z tych władców kolonialnych bardzo zależało na wykorzystaniu zasobów naturalnych wyspy dla dobra swojej ojczyzny, oprócz korzyści ekonomicznych, bardzo zależało im na wprowadzeniu na wyspę rodzimych religii i języków. Do pewnego stopnia odnieśli sukces w swoim przedsięwzięciu dotyczącym rozmnażania religie i języki.

Prześladowania katolików

Kiedy Holendrzy przejęli administrację, tzw niziny Sri Lanki zamieszkiwali Buddyści, Hindusi i muzułmanie. Ale Holenderska Kompania Wschodnioindyjska wyznawała szczególną formę chrześcijaństwa panującą w macierzystym kraju i dążyła do tego, aby wszyscy mieszkańcy wyspy podporządkowali się religii Reformowanego Kościoła Holandii.

W tym celu pierwszy wydał edykt przeciwko katolicyzmowi, zajął katolickie kościoły i szkoły, wypędził księży katolickich pod karą śmierci i zmusił wszystkich katolików do chodzenia do holenderskiego kościoła w celu chrztu i małżeństwa, aby posłać dzieci do pouczeni w religii holenderskiej i grzebali zmarłych zgodnie z obrzędami Kościoła holenderskiego.

Ta szczególna nienawiść do katolików wynikała z obawy, jaką żywili, że religia katolicka jest więzią sympatii między Syngalezami a Portugalczykami. Z tego powodu przepisali tzw religia portugalska w 1659 r. nakazał wszystkim niewolnikom naukę języka niderlandzkiego pod groźbą strzyżenia głów.

Bezmyślny plakaat nie mógł dobrze wyegzekwować i, jak na ironię czasu, język portugalski wkrótce stał się językiem ojczystym samych potomków Holendrów. I „mimo wszelkich prześladowań religię katolicką otwarcie wyznawali potomkowie Portugalczyków, którzy w konsekwencji popadli w nędzę i degradację, oraz przez wielką liczbę Syngalezów i Tamilów, których ani korupcja, ani przymus nie mogły zmusić do wyrzeczenia się jej”.

Ojciec Józef Waz

Wkrótce na ratunek katolikom przybyła bohaterska grupa księży z zagranicy. Najważniejszym z nich był ojciec Joseph Vaz, konkani bramin i członek Kongregacji Oratorium Goa.

Po wielkich trudach wymknął się holenderskim strażnikom, dotarł w przebraniu do Jaffny w 1687 roku i zaczął potajemnie usługiwać innym katolikom w dystrykcie. Ale w noc Bożego Narodzenia 1689 roku, kiedy przygotowywał się do odprawienia mszy w prywatnym domu, dowódca holenderski dokonał nalotu, rozproszył tłum i aresztował, wychłostał i uwięził ośmiu wybitnych katolików za ukrywanie księdza. Ojciec Vaz, którego nie mogli schwytać, szybko zdał sobie sprawę z trudności związanych z bezpiecznym prowadzeniem swojej pracy na terytorium Holandii i postanowił szukać ochrony u króla Kandy.

Uzyskaj ochronę króla

Przyszedł do Puttalam który znajdował się w posiadłościach króla i przedostał się do wnętrza. W Veuda został zadenuncjowany przez De la Nerolle'a za szpiega i zabrał jeńca do Kandy, gdzie po pewnym czasie udało mu się zyskać cześć i przychylność króla.

Połączenia kościół Kandy stał się jego kwaterą główną, z której odwiedzał Jaffna, Mantota, Chilaw, Colombo, Kalutara, Ratnapura, Sitawaka, Ruwanwella i inne miejsca, uciekając do Królestwo Kandyan ilekroć Holendrzy próbowali przejąć jego osobę. Jego apele przyciągnęły z pomocą wielu innych księży i ​​katolików Cejlon zaczął podziwiać królów Kandy jako ich obrońcy.

Prześladowania buddyzmu

W stosunku do buddystów i hindusów Holendrzy próbowali podobnego postępowania. Próbowali narzucić religię holenderską wszystkim bez wyjątku, zabraniając jej wykonywania Religia buddyjska na ich terytorium przez ustawodawstwo i zobowiązując wszystkich poddanych Towarzystwa do uczęszczania do szkół katechetycznych, przyjęcia chrztu i zawarcia związku małżeńskiego zgodnie z regułą holenderską, a przede wszystkim odmawiając jakiegokolwiek urzędu w rządzie holenderskim tym, którzy nie dostosowali się do ich religii.

Ludzie szybko zdali sobie sprawę, że nie oczekuje się od nich niczego więcej niż poddania się pewnym ceremoniom w określonych porach. Chrzest i ślub w holenderskim kościele były niczym innym jak rejestracją narodzin i małżeństwa, a ci, którzy chcieli być mudaliyarami lub arachchi, nie mieli trudności z biernym poddaniem się nieszkodliwej ceremonii, ponieważ nie przeszkadzano im w prywatnym praktykowaniu ich religii. W ten sposób Kościół holenderski liczył tysiące nawróconych, bez kłopotów i wydatków związanych z zapewnieniem odpowiedniej liczby duchownych.

Nominalni konwertyci

Duchowni, których było rzadko więcej niż tuzin, byli zgorszeni, gdy odkryli, że ich nawróceni nadal prywatnie praktykują własną religię, i wezwali Towarzystwo do wydania edyktów przeciwko swobodnemu praktykowaniu religii i zakazania wznoszenia świątynia. Tych edyktów nie można było łatwo wyegzekwować; ale kiedy Kompania starała się zaprzyjaźnić z królem Kandy, a nawet pomogła mu pozyskać buddyjskich kapłanów z Pegu, ludzie zwrócili się o pomoc do króla.

Żądanie tolerancji religijnej

W związku z tym w 1688 r. Do Kolombo przybyła ambasada, aby zażądać od ludności na terytorium Holandii swobodnego praktykowania religii i renowacji świątyń. To było żenujące żądanie. Kompania nie ośmieliła się nie podobać królowi ani maha nayace, którzy wyświadczyli im przysługę. Z drugiej strony duchowieństwo holenderskie było zdecydowanie przeciwne jakimkolwiek ustępstwom. Gubernator prosił więc o czas, a duchowieństwo apelowało do ojczyzny o wykonanie dekretów. Żądanie zostało następnie odrzucone na polecenie Holandii. Ale stan rzeczy był nadal taki sam.

Rząd brytyjski na Cejlonie i jego sprawy religijne

To król Cejlonu regulował buddyjskie sprawy kościelne w kraju. Był to więc przywilej królów Kandy, aby mianował naczelnych kapłanów świątyniświeccy dygnitarze Devalayas, a król uregulował opiekę i ekspozycję Dalada (świątynia relikwii zęba).

Po 1815 r. Rząd brytyjski skorzystał z tych suwerennych praw i mianował Maha Nayakas z Malvatte i Asgiriya oraz Diyawadana Nilames na podstawie nakazów wydanych przez gubernatora. Brytyjski mieszkaniec w Kandy dawał nawet dana (jałmużnę), tak jak robił to król, i Dalada znajdował się pod opieką kuratorium.

Ingerencja rządu brytyjskiego w te sprawy religijne obserwowane przez Colebrooka, choć wywołana względami politycznymi, wiązała się z wieloma niedogodnościami i powodowała niezadowolenie. Gubernator Stewart odczuł nawet niekonsekwencję w podpisywaniu aktów mianowania przez chrześcijańskiego gubernatora i zaprotestował przeciwko temu w 1841 r. W związku z tym rząd macierzysty wydał rozkaz zaprzestania tej praktyki, a mnichów buddyjskich poproszono o wybranie swojego wodza, którego uzna rząd.

Zamiast zasiłków, które rząd miał w zwyczaju płacić, świątyniom przyznano ziemię koronną. The Dalada podobnie został przekazany pod opiekę kapłanów Nayaka i Diyawadana Nilame w 1847 r., przy założeniu, że posiadanie zostanie wznowione, jeśli relikwia zostanie wykorzystana do celów innych niż religijne. w bunt z 1848 r Dalada został ukryty, a rząd ponownie przejął go na jakiś czas i ostatecznie przekazał go temu samemu kustoszowi, co poprzednio.

Ale chociaż to oddzielenie religii od rządu było ulgą dla rządu, było katastrofą dla buddyjskich doczesności. Na początku rząd zwolnił ziemie świątynne z podatku. Wielu następnie poświęciło swoje ziemie świątyni, aby uniknąć podatków. Następnie Brownrigg wydał proklamację wymagającą zarejestrowania wszystkich ziem świątynnych.

Chociaż ta rejestracja została dokonana, zakres gruntów został bardzo niedokładnie określony, Colebrook sprawdził rejestry i został poinformowany, że najemcy byli bardzo niedbali w wykonywaniu swoich usług z powodu zaniedbania urzędników państwowych w ich wymaganiu. Lokatorzy na odległość, taką jak Sabaragamuwa, wyrazili gotowość do dojeżdżania do usług za opłatą, ale wodzowie i księża byli przeciwni innowacjom. W związku z tym w zniesieniu rajakariya, służba świątyń została wyraźnie wykluczona.

Colebrook zalecił rządowi zapewnienie współpracy wodzów i księży w celu zreformowania nabożeństw świątynnych i zasugerował, aby nabożeństwo zostało zamienione na opłaty, a dochody przeznaczone na utrzymanie angielskiego seminarium do edukacji buddystów. Ta sugestia została podjęta przez rząd, ale nie doprowadziła do niczego. Czasowość jest zawsze zmorą duchownych wszystkich wyznań, a ziemie świątynne wkrótce przekształciły się w stałą własność kapłaństwa, chociaż, jak zauważył sir Charles Macarthy w 1847 r., nauczanie religii buddyjskiej stworzyło przeszkodę nie do pokonania dla takiego nawrócenia.

O autorze